Z pomocą przyszli znajomi i przyjaciele, a przy użyciu piły tarczowej i kilku ostrych narzędzi niemożliwe stało się realne. Udało się wygospodarować dodatkowe miejsce na stanowiska tatuatorów i jednocześnie stworzyć trochę prywaty, oddzielając centrum i serce każdego domu - kuchnię. Zresztą, kto był, ten wie, bo wszystkie dłuższe i częstsze wizyty w studio kończą się właśnie przy wspólnym stole.