Po pierwsze próg wrażliwości jest kwestią indywidualną. Jedni mdleją przy pobraniu krwi, inni rwą zęby bez znieczulenia. Mało tego, doświadczenia związane z bólem mogą być różne u tej samej osoby, w zależności od dnia, czyli od kondycji w jakiej się znajduje. Organizm zmęczony, osłabiony infekcją, odwodniony, zdecydowanie gorzej radzi sobie z zadawanym mu cierpieniem; w przypadku kobiet nakłada się na to jeszcze faza cyklu menstruacyjnego. Jeśli planujecie zrobienie tatuażu, warto wziąć powyższe pod uwagę!
Stopień bólu zależy od miejsca, które jest tatuowane. Miłośnicy tatuażu zgodnie twierdzą, że bardziej bolesne są obszary ciała pozbawione tłuszczu lub mięśnia pomiędzy skórą a kością, czyli dłonie, stopy, kostki, żebra czy dolna cześć pleców. Jeśli rozpoczynacie swoją przygodę z tatuażem, polecamy wybrać mniej wrażliwe okolice, jak chętnie zdobione ramiona, pośladki czy zewnętrzne strony ud. Ja niezmiennie uważam, że najbardziej bolesne jest to miejsce na ciele, nad którym akurat pracujemy.
Istotą jest, żeby nie skupiać się na walce z bólem, ale zwyczajnie go zaakceptować. Większość środków przeciwbólowych, po które sięgają klienci (ibuprofeny, aspiryna) rozrzedzają krew i wzmagają krwawienie w trakcie tatuowania, co nie tylko utrudnia pracę, ale w efekcie niekorzystnie wpływa na proces gojenia. Na rynku pojawiło się także wiele specyfików mających przynieść ulgę do stosowania na skórę. W związku z tym, że temat jest często poruszany przez naszych klientów, a zagadnienie obszerne poświeciliśmy mu dodatkowy artykuł!
Pierwsza, to nie polegajcie na opiniach innych; ich nieprzyjemne doświadczenia podczas tatuowania mogą nie mieć w ogóle zastosowania w Waszym przypadku. Druga - ból jest sygnałem wysyłanym przez organizm, warto go obserwować, a nie zwalczać. Jeśli jego poziom się wzmaga, trzeba poinformować o tym tatuażystę - czasem wystarczy zrobić przerwę, a czasem trzeba rozłożyć pracę nad jednym motywem na kilka sesji, ale kluczem do osiągnięcia pożądanego efektu jest współpraca i zaufanie!